niedziela, 23 października 2011

Tatry w śniegu

A może by tak zerwać się z wykładu i pojechać w góry? Dla mnie bomba!
I tak się stało. Urwałem się z jakże ekscytującego wykładu i popędziłem na Dworzec Centralny, stamtąd pociągiem do Krakowa, gdzie czekał na mnie drugi taternik (mój Tata). Celem wyprawy było oderwanie się od szarej rzeczywistości i napstrykanie masę ślicznych zdjęć. Mieliśmy nadzieję, że pogoda sprawi nam niespodziankę i przywitamy góry w bezchmurnej aurze. No niestety, w rzeczywistości okazało się, że góry zafundowały nam niezłą szkołę życia … -10 st, śnieżyce, mgła, zasypane i oblodzone szlaki. Pierwszego dnia wspinaliśmy się po stronie słowackiej zdobywając Chatę Téryho 2015 m.n.p.m., a drugiego dnia doszliśmy  do Czarnego Stawu Gąsienicowego.  Jednak na tym się nie skończyło, bo gdy już dotarliśmy na miejsce, wpadliśmy na genialny pomysł, aby dotrzeć na Zawrat. Kto był i zdobywał tę przełęcz ten wie, że nie jest to szlak dla zwykłego turysty w sandałkach. Głównym problemem, był padający śnieg, który zasypywał oznaczoną trasę, przez co nie było widać szlaku prowadzącego do przełęczy. Nie było to łatwe zadanie przy mgle ograniczającej widoczność do 25 metrów. Cali i szczęśliwi doszliśmy prawie pod Zawrat i dosłownie kilkadziesiąt metrów dzieliło nas, aby dotrzeć do celu naszej wyprawy. Niestety, tym razem natura z nami wygrała i musieliśmy się poddać. Jednak z nami poddał się też prawdziwy taternik, z całym sprzętem wspinaczkowy i on był dla mnie wyznacznikiem skali trudności i ryzyka jakiego się podjęliśmy. Może i była nutka rozczarowania, ale z naturą nigdy nie można rywalizować. W górach trzeba nauczyć się rezygnować, nawet będąc tak blisko upragnionego celu.
 Poniżej umieszczam parę zdjęć z wyprawy :)







Praktycznie w ogóle nie robiłem zdjęć podczas końcowej wspinaczki, dlatego aby pokazać tragizm zamieszczam jedno zdjęcie autorstwa mojego Taty.
(fot. Jarosław Walas)
Dworzec w Krakowie jest położony zaledwie 10 min drogi od starówki, więc nie mogłem przepić takiej okazji i szybko pobiegłem sfocić Sukiennice oraz Kościół Mariacki o zachodzie słońca :)

 

niedziela, 2 października 2011

Paryż po studencku

Po udanej sesji poprawkowej pora na jakiś wyjazd. Dlaczego akurat Paryż? Bo znaleźliśmy bardzo tani lot samolotem, a to był właśnie nasz wyznacznik tego, dokąd lecimy (nasz, bo w podróży towarzyszył mi również Paweł). W końcu to wyprawa po studencku, więc musi się dużo dziać za małe pieniądze :)
Byłem na trzech kontynentach, w kilkunastu krajach, odwiedziłem mnóstwo mniejszych czy większych miast, ale muszę przyznać, że Paryż zrobił na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Na własnej skórze przekonałem się, że to miasto faktycznie jest stolicą mody, kultury i rozrywki. Był to mój pierwszy pobyt w stolicy Francji i mam nadzieję, że nie ostatni.

    Wieża Eiffla

    Łuk Triumfalny





    Centre Pompidou
    Troszkę inna perspektywa obelisku na Place de la Concorde
    Grande Arche de la Fraternite












Jako, że jestem fanem lotnictwa, to nie mogłem przegapić tego miejsca! Wystarczy się ładnie uśmiechnąć do Pani Stewardessy, wejść do najciekawszego miejsca w samolocie i poczuć się jak pierwszy pilot Airbusa A320  :) niesamowite wrażenie!

PS Prośba od autora: dodaj komentarz. Skrytykuj, pochwal, oceń