„Bo Berlin, Paryż, Londyn to całkiem fajna trasa
W Paryżu się nagrzałem, w Londynie zjadłem kwasa
Co będziesz tutaj siedział, olejmy złą wibrację
Przyjaciel mnie zapytał, czy miałeś już wakacje
We wrześniu kwitnie Paryż, a Londyn pachnie potem
Przejedźmy się dla zbytu przez całą Europę”
Znacie te słowa? To „Berlin, Paryż, Londyn” w wykonaniu
zespołu T.Love. Całkiem przypadkowo
odwiedziłem te trzy miasta w identycznej
kolejności, w jakiej śpiewa je Muniek. Kilka lat temu kilkukrotnie zwiedziłem Berlin,
a pod koniec zeszłego roku udało mi się na parę dni wyskoczyć zarówno do Paryża
jak i Londynu. Niedawno zrobiłem krótką relację na blogu z Paryża, więc
teraz przyszedł czas na Londyn. Długo zastanawiałem się co napisać i doszedłem do wniosku, że
tak naprawdę ciężko w kilku zdaniach opisać to co widziałem, gdzie byłem, co czułem, co jadłem ... Dlatego w
tym momencie jedynie co mogę Wam zaoferować to kilka zdjęć z podróży. Mam
nadzieje, że będzie to namiastka tego co udało mi się zobaczyć na własne oczy.
No i mam też cichą nadzieję, że skomentujecie moje fotograficzne wypociny
:)
Wyjście z metra :)
Natural History Museum
PS Pamiętacie mój post z Pekinu? Otóż rozwiązanie zagadki jest proste: nie poleciałem do żadnego Pekinu (chociaż bardzo bym chciał), lecz będąc w Londynie codziennie odwiedzałem China Town. Wszystkie zdjęcia w tamtym poście pochodzą właśnie z tej dzielnicy :)
:D Milo bylo poznac XD
OdpowiedzUsuńNam również! :) i chyba po raz któryś tam ... DZIĘKUJEMY! :)
OdpowiedzUsuńCiągle podnosisz mi poprzeczkę. Kiedy Cię dogonię? :O
OdpowiedzUsuńUznam to za komplement i ładnie podziękuje :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się ustawić na wspólne focenie :) jakaś sesja w plenerze.